
Powiem
Wam, że długo trzymało mnie uczucie marazmu i beznadziei tej
całej sytuacji. Zamknięcie w domu, gdy słońce tak fajnie świeci
nie jest łatwe. Sami dobrze o tym wiecie.
Po ponad 3
tygodniach umartwiania się, pomyślałam, że chyba czas się
zwyczajnie w świecie ogarnąć. Zadzwoniłam do koleżanek z pytaniem
jak one sobie radzą, by nie „zwariować” w domu. Usłyszałam:
- ubieram się ładnie i maluję,
- uśmiecham się (nawet jak nie mam ochoty, bo to wydziela endorfiny),
- pilnuję pory jedzenia i tego co jem,
- codziennie ćwiczę z youtube.
Wzięłam sobie te rady serca i spróbowałam. Efekty. Po 3 dniach zmuszania się do tego wszystkiego, powoli zaczęłam odczuwać przyjemność. Teraz cieszę się, że znalazłam w sobie siłę. Wiem, że i Wam się uda. Warto zadbać o siebie i swoją psychikę.
Teraz zastanawiam się, czy nie pójść dalej i nie wykorzystać tego czasu na oczyszczenie swojego organizmu z toksyn (C9). Tak sobie myślę, kiedy jak nie teraz? Co o tym myślicie?